Obchodziliśmy właśnie niedawno kolejną rocznicę wystąpień sierpniowych, a jednocześnie za naszą granicą obserwujemy wielotysięczne wystąpienia mieszkańców domagających się zmian politycznych. Chyba nie mamy wątpliwości, że w obu przypadkach chodzi o 'ruchy masowe’. Czy jednak każde wystąpienia dużych grup ludzi prowadzą do zmiany – obojętnie: gospodarczej, społecznej czy politycznej? I czy taka zmiana jest wynikiem jakiegoś szczególnego genius populi? ducha, który ożywa w masach ludzkich?
Obieg informacji
Przede wszystkim musimy pamiętać, że działania dużych grup społecznych w przeszłości różniły się od tych, które obserwujemy dziś. Różni je przede wszystkim odmienny sposób i prędkość obiegu informacji.
Dlatego w przeszłości wystąpienia masowe były dużo rzadsze, niż dziś. Odseparowane od siebie, połączone dalekimi i bliższymi echami wydarzeń rozgrywających się gdzieś poza zasięgiem wzroku, składały się z dziesiątek zróżnicowanych pod względem celów i poglądów drobniejszych wystąpień.
Stąd też stosunkowo łatwo było takie wystąpienia stłumić. Od XIX w., gdy komunikacja nabrała charakteru masowego, skoordynowanie wystąpień stało się dużo prostsze. Arabska wiosna mogła rozlać się szeroko właśnie dzięki nowemu medium – sieciom społecznościowym opartym o Internet.
Ma to jednak swoją drugą stronę – uzależnienie od mediów elektronicznych powoduje, że odcięcie od Internetu paraliżuje aktywność społeczną. Mimo to, nie ulega wątpliwości, że dla powodzenia wystąpień masowych komunikacja między ośrodkiem centralnym ruchu a grupami peryferyjnymi ma charakter kluczowy.
Charakter ruchów masowych
W tym miejscu warto jednak postawić pytania: czy wszystkie ruchy masowe kontestują zastany porządek? Czy nie ma takich, które wręcz przeciwnie – wspierają go? Wydaje się, że historia – ale i teraźniejszość sugerują, że dla ruchów masowych potrzebne jest poczucie zagrożenia, które popycha ludzi do wystąpień wspólnych. Nawet tam, gdzie grupy ludzkie wspierają działania władz, wystąpienia są zwrócone przeciwko wyimaginowanemu najczęściej i zasugerowanemu przez establishment wrogowi.
Tak było w ruchu hitlerowskim, faszystowskim czy w czasie antysemickich wystąpień w Polsce w 1968 r. Bowiem masy nie organizują się same. Owszem, tłum może zebrać się sam w poczucie troski lub bezpośredniego zagrożenia. Ale organizację zapewniają dopiero ludzie narzucający pewne idee tłumowi. Dopiero zaakceptowawszy tę ideę i cel w niej zawarty tłum może podjąć działania w celu jego urzeczywistnienia. I zamienia się w ruch masowy.
Czy przywódcy wyłonią się sami z tłumu, czy zostaną wprowadzeniu z inicjatywy grup realizujących swoje cele – to już rzecz odrębna.
Ruchy masowe a potrzeby społeczne
Czy zatem ruchy masowe są zawsze instrumentem działań elit? Ta spiskowa wizja dziejów nie jest prawdziwą w każdym przypadku. Tak bywa, ale co najmniej równie często ruchy masowe wyłaniają same swoich przywódców, którzy ad hoc tworzą jego ideologię. Poczucie zagrożenia poborem do wojska w czasie wojny w Wietnamie doprowadziło do powstania szerokiego ruchu na rzecz pokoju w USA, który połączony z kontrkulturą pozwolił przeprowadzić głębokie zmiany w kulturze i wyłonił szereg przywódców. Których nikt nie wprowadził do tego ruchu.
Czy zatem ruchy masowe są zawsze wyrazem słusznych potrzeb społecznych? Na pewno nie. Są bez wątpienia sygnałem niepokojów, destabilizacji i wzrostu poczucia zagrożenia. Tyle, że taki stan można wywołać, sprowokować lub wykorzystać dla swoich celów. Jak każde zjawisko społeczne – ruchom masowym nie da się przypisać wartości absolutnej. Warto je obserwować, warto w nich zabierać głos, by kształtować je poprzez swoje poglądy i potrzeby.
Ale też warto cały czas pamiętać, że ruch masowy swą siłę czerpie z rezygnacji jednostek ze swojej odrębności, z poświęcenia swoich poglądów na rzecz „wspólnej sprawy”. Warto więc krytycznie spojrzeć na siebie i swoje miejsce w tych wystąpieniach. Warto zapytać się, co poświęcamy biorąc w nich udział – i jaką wartość sobie bliską chcemy w ten sposób wspierać. Bo ostatecznie – cytując klasyka – lawina bieg od tego zmienia, po jakich toczy się kamieniach.