Zapraszamy do wysłuchania specjalnego odcinka podcastu #2historykow1mikrofon pt. „Czy strawna historia?”. Jego tematem jest upubliczniony właśnie projekt podstaw programowych do historii i nowego przedmiotu, historia i teraźniejszość, które mają obowiązywać w szkołach ponadpodstawowych. Podzieliliśmy się uwagami na gorąco, liczymy też na dyskusję. Trudno być obojętnym wobec tych pomysłów. Naszym zdaniem stanowią one krok wstecz, przypominają historię antykwaryczną, niewiele mają wspólnego z przygotowaniem młodych ludzi do funkcjonowania w zróżnicowanym politycznie i kulturowo świecie.
Wymienione w czasie audycji publikacje i materiały:
- Rozchodzące się drogi? Tokarczuk i Pollack, nauczanie historii i podstawa programowa?, „przemyslawwiszewski”, 19.12.2021.
- Radio Proza #42 Olga Tokarczuk i Martin Pollack, 21.12.2021.
- Zmiany w edukacji historycznej i społecznej w szkołach ponadpodstawowych – projekty rozporządzeń skierowane do konsultacji i uzgodnień.
1. W PRL przed wiedzą o społeczeństwie było wychowanie obywatelskie. I to jest dość charakterystyczne nie tylko dla Polski, że ten “społeczny” przedmiot sytuuje się gdzieś między “social sciences” (i wtedy do nich nierzadko należy też historia, która nie jest odrębnym przedmiotem – np. bywa tak w USA i chyba w Kanadzie też) a “civic education” albo “citizenship education”. Jak sama nazwa wskazuje, raz jest większy nacisk na przekaz wiedzy, raz na kształtowanie postaw, choć oczywiście jedno drugiego nie wyklucza. I jeszcze ciekawostka: w PRL nie było nigdy oficjalnie zatwierdzonego podręcznika do wychowania obywatelskiego, tylko książki o charakterze materiałów pomocniczych. O ile dobrze zrozumiałam źródła, chodziło o to, że książka o statusie podręcznika musiałaby być uznawana na oficjalną wykładnię polityczno-światopoglądową bieżącej i przeszłej rzeczywistości, a tego stworzyć się nie dało, m.in. ze względu na labilność kryteriów.
2. Już u schyłku PRL widać było zmiany, np. na łamach czasopisma dla nauczycieli wosu (zmiana nazwy przedmiotu wiązała się z postulatami nauczycielskiej Solidarności, wdrażanymi mimo wprowadzenia stanu wojennego, choć powoli i czasem wybiórczo) zaczęto publikować z niejakim zachwytem fragmenty dzieł lub omówienia dorobku zachodniej socjologii – z podkreśleniem ich świeżości, nowości i nieznajomości przez polskich nauczycieli (choć raczej chyba nie prowadzono badań wśród nauczycieli).
3. Po 1989 rzeczywiście trochę się zmieniło. Zasadnicza zmiana w nauczaniu wiązała się z przeszkoleniem grupy nauczycieli w USA (podobnie szkolili także np. nauczycieli z Ukrainy, o innych nie wiem, ale nie wykluczam) w zakresie nowoczesnych metod nauczania o sprawach społecznych. W efekcie został stworzony program Kształcenia Obywatelskiego w Szkole Samorządowej, które mogło zastępować WoS, jeśli samorząd zgodził się ponosić koszty nauczania. A były one wyższe niż w przypadku wosu, bo program zakładał stosowanie metod aktywizujących i wprost wymagał np. dużej sali z możliwością różnej aranżacji przestrzeni, typu łączenie stołów albo ich eliminowanie, by zbliżyć uczestników debaty. Symbolem KOSSu były też arkusze szarego papieru, na których uczniowie pracowali, tworząc różne nieszablonowe formy notatki. Było dużo dyskusji, ujęć problemowych, otwartych pytań. Można powiedzieć, że za pośrednictwem KOSSu te formy przeniknęły do polskiej szkoły, także do zwykłego sosu i do innych przedmiotów.
4. Kwestia różnorodności podręczników, o której wspominał Krzysztof – rzeczywiście w latach 90-tych nastąpił wysyp różnorodnych ofert na rynku. Ale tenże rynek tę różnorodność zweryfikował. Nauczyciele wybierali bardzo tradycyjne ujęcia. Wszelkie przekrojowe, graficzne albo integrujące różne przedmioty itp. nie sprzedawały się. W efekcie zostało kilku największych graczy. Dodatkowo pierwotnie bardzo ogólnie sformułowana podstawa programowa w XXI wieku ulegała coraz większemu uszczegółowieniu (i to jeszcze przed rządami PiS). Gdy do każdego zagadnienia dodano związane z nim umiejętności, pole manewru co do tego, jak je przedstawić, mocno się zawęziło Co prawda w Historii dla Miłosza próbowałam pokazać, że da się podejść do podstawy inaczej niż większość podręczników, ale podejrzewam, że na rynku bym z tym przegrała, bo to nie jest to, czego nauczyciele oczekują.
5. Ze zmianą podstawy wiąże się też matura. Nie wiem, jakie tu są plany ministerstwa. Od 2022/23 ma wejść nowa wersja tego egzaminu, opracowana do wymogów programowych tych pochodzących od zespołu prof. Sulei. Była przygotowywana przez kilka lat. Nie różni się jakoś bardzo zasadniczo od poprzedniej, ale jak widać w informatorze, wprowadza dwie zmiany ważne. Po pierwsze, analizę ikonografii według schematu “Wyjaśnij wymowę ilustracji, interpretując jej elementy graficzne. W odpowiedzi uwzględnij kontekst historyczny”. I to ma być zadanie za 3 punkty, gdy pozostałe w części testowej mają 1 lub 2 punkty. To odniesienie do kultury obrazkowej i nacisk na kształtowanie umiejętności przydatnych nie tylko w odniesieniu do historii. A po drugie, zmienił się charakter wypracowania. Jego tematem ma być zawsze wyraźnie postawiona teza, z którą uczeń może się zgodzić lub nie. Ocena jego pracy nie ma zależeć od zajętego stanowiska, tylko od argumentacji. To się niestety nijak nie ma do kierunku, w którym poszła nowa podstawa, więc trochę się boję o losy tego elementu arkusza, choć przecież umiejętność zajęcia stanowiska i jego uzasadnienia powinna być ważną umiejętnością każdego człowieka ze średnim wykształceniem.